środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 12

- Zayn - powiedziałyśmy to we dwie w tym samym momencie tym samym tonem - zażenowaniem.
 - Miałeś być dopiero za godzinę. - powiedziałam do bruneta, który podobnie jak my zamówił wodę u kelnerki, która dopiero co wróciła z naszą aspiryną. Przyjęłyśmy od niej tabletki i uśmiechnęłyśmy się z wdzięcznością.
- Myślałem, że się ucieszycie - Malik uśmiechnął się do nas szyderczo - widać się myliłem.
- Nigdy nie będę cieszyć się na twój widok - uśmiechnęłam się sztucznie i wypiłam aspirynę.
- Nawzajem. Spakowane?
- Nie za bardzo - powiedziała Nicole i wyjęła telefon który dopiero co zadzwonił. - zaraz wrócę. - powiedziała i odeszła od nas. Spojrzałam jeszcze na nią błagalnie żeby nie odchodziła ale to gówno dało. Zostałam z nim sama. Nie rozmawialiśmy od tego incydentu w windzie. Cholera jest nie zręcznie, bardzo niezręcznie.
- Liv.. - zaczął Mulat ale mu przerwałam.
- Nic nie mów i nie mów na mnie Liv. - spojrzałam w jego czekoladowe oczy i miałam ochotę się do niego przytulić. Nie. Olivia. Stop. Nie chcesz, to idiota który cie wykorzystuje.
- Ale Liv - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Głuchy jesteś? - westchnęłam i odeszłam od niego. W sumie nie wiem gdzie szłam, chyba w znaleźć przyjaciółkę, która jakoś tak zniknęła mi z widoku. Wydawało mi się. że nie odeszła daleko. Jak widać myliłam się. W końcu ją znalazłam. Siedziała na skórzanych kanapach i z kimś rozmawiała. Wiem kto to, to ten ksiądz! Jednak coś pamiętam z poprzedniej nocy...
- I jak Nicole? Rozwód załatwiony?
- Tak - dziewczyna uśmiechnęła się słodko.
- Lou będzie zachwycony - powiedziałam i patrzyłam na jej reakcję. Pokiwała głową twierdząco i zagryzła wargę. Miotała się z uczuciami. Będziemy musiały porozmawiać i to poważnie.

***

- Nareszcie, słodki dom. - powiedziałam siadając na kanapie a walizkę stawiając obok. 
- Było dobrze skarbie? - spytała mama siadając koło mnie.
- Bosko - uśmiechnęłam się szczerze i przytuliłam się do rodzicielki. Brakowało mi takich chwil, kiedy byliśmy normalną, szczęśliwą rodziną. No przynajmniej pół rodziną, bo jakoś zabrakło mi ojca. Pewnie znowu siedzi w pracy. - Gdzie tata? - spytałam patrząc matce w oczy.
- A gdzie może być? - westchnęła i pocałowała mnie w czoło. Zagryzłam wargę i wyjęłam telefon z kieszeni swetra by odpisać na sms którego dostałam, jednak kiedy zobaczyłam od kogo to zawahałam się. W końcu muszę się z nim spotkać i wszystko wyjaśnić.
- Mamo nie obrazisz się jak wyjdę na jakieś 10 minut - spojrzałam na nią słodko.
- Nie skąd, idź. - uśmiechnęła się i puściła mnie z uścisku.
- Na pewno? - wstałam z kanapy i spojrzałam na nią.
- Na pewno, ja pójdę popracować - uśmiechnęła się do mnie i wstała z kanapy - tylko nie wróć za późno, bo ojciec się wścieknie. - puściła mi oczko i poszła do gabinetu. Przepraszam co? Ja chciałam wyjść tylko na 10 minut. Nie rozumiem skąd u niej podejrzenia, że wyjdę na dłużej.
Wzięłam torbę i klucze ze stolika przy wyjściu i otworzyłam drzwi.
- Miałeś czekać na dole - mruknęłam kiedy zobaczyłam chłopaka.
- Chris mnie wpuścił - westchnął Mulat. - pamiętasz, mieszkam też tu.
- Powinnam załatwić sobie ochroniarza. - westchnęłam i spojrzałam na windę. - A może pójdziemy schodami? - spojrzałam na Mulata łaskawie.
- O nie, nie będę szedł schodami 53 piętra w dół - pokiwał głową przecząco i i wcisnął guzik od windy.
- Zawsze mogę cię zrzucić z okna - skitowałam - kuszące prawda? 
- Dla ciebie tak - zaśmiał się i wsiadł do windy. - no chodź, nie skrzywdzę cie. 
- Tego się nie boję - wzruszyłam ramionami i weszłam do windy. - Ale stań po drugiej stronie, proszę. - uśmiechnęłam się do niego słodko. Ten tylko zaczął się śmiać i przysunął się do mnie. - Ty to na prawdę jesteś idiotą. Nie rozróżniasz stron. - odsunęłam się od niego.
- Odróżniam ale uwielbiam cie denerwować - on przysunął się do mnie jeszcze bliżej - tak śmiesznie marszczysz wtedy czoło. - uśmiechnął się słodko a mi zmiękły kolana. 
- Robisz to specjalnie - odepchnęłam go delikatnie od siebie. - wiesz, że mam do ciebie słabość.
- Na prawdę? Nie wiedziałem - brunet zagryzł wargę i nachylił się nade mną. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy i zaczęłam się modlić, by Pani Hudson nie weszła do windy tak jak ostatnio. Przez chwilę miotałam się czy pocałować go czy nie jednak to on to zrobił. Zayn Cholerny Sukinsyn Malik pocałował mnie w tej Pieprzonej Windzie. Odwzajemniłam jego pocałunek a on napierał na mnie coraz bardziej.
- Zayn.. - powiedziałam między pocałunkami - Zayn to chyba nie jest najlepszy pomysł. - powiedziała co wiedziała.Tak to można nazwać, bo dalej się całowaliśmy.
- Bardzo zły pomysł - zaśmiał się Zayn i oparł swoje czoło o moje i spojrzał mi w oczy - Liv czy ty właśnie się ze mną całowałaś? - Bum! Dowalił mi jak tylko umiał.
- Caritas się ze mnie robi - odgryzłam się i kiedy tylko zobaczyłam iskierki w jego oczach wiedziałam, że go to bawi. Bum! Chyba już nie umiem mu dogryźć.
- Robisz się dobra? Nie uwierzę w to. - skitował Malik a drzwi od windy się otworzyły. Szybko poprawiłam włosy i wyszłam spomiędzy Zayn'a a ściany windy.
- Chris on ma zakaz wchodzenia na moje piętro - spojrzałam morderczym wzrokiem na bruneta.
- Jesteś pewna? Po tym co było w windzie - chłopak nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Stanęłam jak wryta. Cholera w windach są kamery. Zaczęłam się śmiać. Tak, po prostu śmiać.
- A teraz zwariowała - powiedział Zayn stając koło biurka Chris'a.
- Tylko tak trochę. - westchnął brunet. - Olivia dobrze się czujesz?
- Tak tylko... nic - powiedziałam przez śmiech i wzięłam Zayn'a za rękę - chodź idioto. - uśmiechnęłam się i pożegnałam z Chrisem.
- Cześć wam - chłopak nam pomachał i przywitał się z Troy'em, swoim kolegą z pracy.
- Ty serio zwariowałaś - stwierdził Mulat zatrzymując się na ulicy - ćpałaś?
- Nie, nie mogę już mieć dobrego humoru? 
- Chyba nie - zaśmiał się i mnie pocałował. Cholera. To się źle skończy.

-----------------------------------------------------------------------
Cześć!
Wznawiam pisanie po długiej przerwie. Wiem przepraszam to dziwne i straszne ale wznawiam. Poczułam znów wenę do niego i już :)
Pozdrawiam Liv xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz