czwartek, 28 sierpnia 2014

City Of Trouble

Boston.
Nowa szkoła, nowe znajomości, nowe miłości.
Pewna dziewczyna spotyka chłopaka z którym łączy ją dziwna relacja.
Czy będą razem?
Czy nowe znajomości przetrwają?
Czy dziewczyna poradzi sobie w nowej sytuacji?
Tego dowiecie się czytając City Of Trouble
 http://city-of-trouble.blogspot.com/

wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 13

- Olivia! - brunetka krzyknęła do mnie gdy wchodziłam do windy. Odwróciłam się i przytrzymałam jej drzwi.
|- Jedziemy do ciebie? - spytałam z lekką nadzieją w głosie. Zayn dał mi karteczkę na jednej z przerw bym wpadła do niego po szkole.
Chociaż miałam być sama to w końcu Nicole tam mieszka, więc prędzej czy później by się tam znalazła.
- Tak, możemy jechać do mnie - uśmiechnęła się i poprawiła włosy w lustrze.
- Wiec ty i Lou? - zaczęłam drażliwy temat dla brunetki.
- Nie, nie rozmawiamy ze sobą, nie jesteśmy razem nic! - niespodziewanie wybuchła - ale za to ty i Zayn to coś już na poważnie? - spojrzałam na nią zaszokowana. Skąd do diabła o tym wiedziała? Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć, patrzyłyśmy sobie w oczy. Ona - szukała u mnie jakiegokolwiek potwierdzenia bądź zaprzeczenia, ja - czy to domyślenie czy serio wie.
- Co jest między tobą i Lou? O co chodzi z tym wszystkim? - spytałam zmieniając temat. Dziewczyna patrzyła się chwilę na mnie po czym powiedziała.
- Ty odpowiesz, ja odpowiem. Proste. - mała szantażystka.
- Ze mną i Zaynem to nic poważnego przynajmniej dla mnie. - kłamstwo. - Więc powiesz mi co jest między tobą Lou?
-Kłamiesz kłamczucho. Już znam cie na tyle, że wiem kiedy kłamiesz. - przygryzła wargę i spojrzała mi w oczy. - Mówię że nic, Louis to zamknięty temat. Od dzisiaj nie istnieje dla mnie. Za to mój brat chyba zawrócił ci w głowie. - zaśmiała się i przeczesała ręką swoje brązowe włosy.
- Ale czemu do cholery? - zignorowałam temat o Zaynie i dalej wypytywałam o Lou. - przecież byliście tacy szczęśliwi.
- Możesz przestać? Nie chce o tym rozmawiać. - westchnęła brunetka i wyszła z windy kiedy tylko drzwi się otworzyły. Cholera, to coś poważnego. Wyszłam za nią, zanim drzwi się zamknęły i weszłam do mieszkania.
- Przyniesiesz mi wody?! - krzyknęłam do dziewczyny kiedy zobaczyłam, że jest w kuchni.
- Jasne! - odpowiedziała i się uśmiechnęła. Ta dziewczyna potrafi szybko zmieniać nastroje.
- Trzymaj - podała mi wodę a ja się do niej uśmiechnełam. - Zayn łajzo zejdź na dół bo przyszła twoja dziewczyna! - wydarła sie na cały dom i zostawiła mnie w kompletnym szoku. Chciałam sie odezwać, że wcale nie jestem jego dziewczyną ale okłamałabym wtedy brunetkę tak jak i siebie.
-Może ciszej co? - warknął brunet na siostrę i podszedł do mnie. - Cześć piękna. - pochylił się nade mną i wtedy mogłam poczuć jego zapach. który tak kochałam. To nutka wody kolonskiej zmieszana z zapachem dymu od papierosów. Uśmiechnęłam się do niego i odwzajemniłam pocałunek.
- Piłeś? - spytałam widząc jego rozszerzone tęczówki. Dobrze wiedziałam, że to nie od alkoholu a od narkotyków. On też to wiedział ale Nicole nie, a on nie chciał żeby wiedziała. Chłopak pokiwał powoli głową.
- Odrobinę - uśmiechnął się i zdjął mi torbę z ramienia. - Chodź ze mną. - szepnął mi na ucho.
- A Nikki? - spojrzałam na dziewczynę, która w tym momencie pisała z kimś na telefonie.
- Wie, że jesteśmy razem - wzruszył ramionami - nie powinno jej to obchodzić. - nadal szeptał mi na ucho działając na mnie w ten sposób. Dobrze wie, że działa na mnie w ten sposób. Zawsze umiał to wykorzystać.

***

Oderwałam wzrok od telefonu i zauważyłam że Olivia i mój brat poszli na górę. Nie mam pojęcia czemu oni ukrywają przed wszystkimi związek. Przecież i tak to widać jak po kątach się całują lub inne duperele. Spojrzałam na ekran telefonu i po raz kolejny odrzuciłam połączenie od bruneta. I po co dzwoni, jeżeli i tak nie odbiorę. Wstałam od stołu i pokierowałam sie w strone balkonu, przy okazji wyciągając papierosy z torby blondynki. Zazwyczaj nie pale, bo brzydzę się tym ale dzisiaj kompletnie mnie to dziś nie obchodzi. Chce tylko zrozumieć to wszystko a tylko to czasem pomaga. Zaciągnęłam się mocno i wypuściłam dym patrząc na panoramę Nowego Jorku. Od dziecka uwielbiałam to miasto i cieszyłam się, że tu mieszkam. A z wiekiem kiedy dorastałam widziałam nowe plusy wielkiego miasta. Kiedy prawie skończyłam palić usłyszałam śmiechy z góry. Mimowolnie się uśmiechnęłam po czym przygasiłam skończonego już papierosa. Weszłam z powrotem do budynku i poszłam do kuchni. Złapałam jabłko do ręki i poszłam otworzyć drzwi do których ktoś się dobijał.
- Spokojnie już idę! - krzyknęłam i ugryzłam przy okazji owoc. Kiedy otworzyłam drzwi natychmiast chciałam je zamknąć ale ktoś a raczej pan wspaniały Louis Tomilison przytrzymał je nie pozwalając mi ich zamknąć. - Czego chcesz do cholery?
- Chce porozmawiać. - westchnął i wepchnął się do mieszkania nie pytając się czy może wejść.
- O? - spojrzałam na niego nie wzruszona i dalej podgryzałam owoc.
- Dobrze wiesz o czym. O tym co widziałaś i źle zrozumiałaś. - westchnął chłopak i podszedł bliżej mnie.
- Co można źle zrozumieć widząc kogoś całującego kogoś innego? - spojrzałam się na niego i przechyliłam głowę.
- Właśnie wiele. To ona pocałowała mnie. - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- A mnie to nie obchodzi. Szczęścia w związku a teraz do widzenia - wskazałam mu drzwi i zagryzłam wargę by się nie rozpłakać.
- Nicol zrozum że to dla mnie nic nie znaczyło! - złapał mnie za ręke ale ja szybko ją zabrałam.
-Ciesze się że mnie odwiedziłeś ale było by najlepiej jakbyś już sobie poszedł. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- pozdrów przy okazji nową zabawkę.
- Ale Nikki.
- Lou chyba lepiej żebyś już poszedł - razem z brunetem odwróciliśmy się w kierunku schodów i zobaczyliśmy blondynkę stojącą w za dużej koszuli z rękami założonymi na siebie.
- Olivia? - chłopak spojrzał na nią zaskoczony - wiedziałem, że jesteście razem - uśmiechnął się i odwrócił się do drzwi.
- A Louis - chłopak od razu odwrócił się z nadzieja w oczach. - teraz daj to swojej nowej zabawce. - rzuciłam mu bransoletkę i zamknęłam za nim drzwi.
- Nicole - podeszła do mnie blondynka.
- Nie nic nie mów, jest dobrze. - uśmiechnęłam się sztucznie. 
- Jasne - przytuliła mnie i nic nie mówiła. Wiedziała kiedy kłamię tak samo jak ja wiem, kiedy ona kłamie.
- To takie nie sprawiedliwie - wyszeptałam i wtuliłam się w nią. Umiała mnie pocieszyć nawet przez samo przytulenie.
- Wiem skarbie - powiedziała cicho i przejechała ręką po moich włosach. Uspakajający gest.
- Dobra koniec mazania się. - wyszłam z ramion blondynki i przetarłam oczy. - nie pierwszy nie ostatni. 
- Znajdziesz lepszego. - uśmiechnęła się do mnie i usiadła na kanapie.
- Wiem a najlepsze na złamane serce jest impreza. - uśmiechnęłam się, to aż dziwne, że w jednej minucie jestem mega smutna a zaraz tryskam energia ale chyba już tak mam i tyle. - więc macie wolna chatę na wieczór, bo ja nie zamierzam wracać wcześniej niż wstanie słońce.
- O nie, jak impreza to idę na nią - uśmiechnęła się i wstała z kanapy chcąc iść się przebrać.
- Nie - zatrzymałam ją i z powrotem pchnęłam ją na kanapę. - idę sama. Chce pobyć sama. - uśmiechnęłam się lekko.
- Jak chcesz - powiedziała uśmiechając się lekko.
- Tak właśnie chce. - powiedziałam i poszłam na górę ubrać się. 

                      ***
- Dobra wychodzę. - nagle usłyszeliśmy głos brunetki i od razu się odwróciliśmy. Wyglądała jakoś inaczej, zazwyczaj grzecznie ale z odrobiną pazura. A dziś przeszła sama siebie. Wyglądała mega seksownie z lekką nuta dziwki, usta miała pomalowane na ostry czerwony a włosy lekko roztrzepane. 
- W takich ciuchach nigdzie nie wychodzisz - odparł lekko wkurzony Zayn
- To masz problem, bo właśnie w takich wyjdę. - dziewczyna wzruszyła ramionami i poprawiła włosy w lustrze.
- Sama bym w takich wyszła - uśmiechnęłam się do Zayn'a i go pocałowałam.
- Ty byś w nich nie wyszła ona może - zaśmiał się Zayn i wskazał na Nicole. "Dziękuje" dziewczyna powiedziała do mnie bezgłośnie a ja odpowiedziałam "Nie ma za co" po czym się uśmiechnęłam. 
- Dobra wrócę rano, może - krzyknęła i uciekła zanim Zayn by ją dopadł.
- Jak Boga kocham, jeżeli coś się jej stanie to zabije Louisa i siebie. - westchnął brunet i objął mnie. 
- Będzie dobrze, zabawi się i wróci rano. - pocałowałam chłopaka.
- Ja wiem ale boje się, że znowu wykorzysta ją jakiś koleś lub coś gorszego. - westchnął i wstał.
- Dobra poróbmy coś bo zwariuję. - dodał po jakiejś chwili ciszy.
- Nadopiekuńczy? Takiego cie jeszcze nie widziałam. - spojrzałam się na chłopaka przenikliwie. - Kim jesteś i co zrobiłeś z Zaynem Dupkiem Malikiem? - chłopak momentalnie zaczął się śmiać i wziął mnie za rękę po czym przyciągnął do siebie.
- Wolisz, żebym był dupkiem? - pocałował mnie delikatnie.
- Możliwe. - uśmiechnęłam się i odwzajemniłam pocałunek.

------------------------------------------------------------
HEEY :)
Jest nowy rozdział :) Mam nadzieję, że się podobał no i liczę na szczere opinie :)
Pozdrawiam Liv

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 12

- Zayn - powiedziałyśmy to we dwie w tym samym momencie tym samym tonem - zażenowaniem.
 - Miałeś być dopiero za godzinę. - powiedziałam do bruneta, który podobnie jak my zamówił wodę u kelnerki, która dopiero co wróciła z naszą aspiryną. Przyjęłyśmy od niej tabletki i uśmiechnęłyśmy się z wdzięcznością.
- Myślałem, że się ucieszycie - Malik uśmiechnął się do nas szyderczo - widać się myliłem.
- Nigdy nie będę cieszyć się na twój widok - uśmiechnęłam się sztucznie i wypiłam aspirynę.
- Nawzajem. Spakowane?
- Nie za bardzo - powiedziała Nicole i wyjęła telefon który dopiero co zadzwonił. - zaraz wrócę. - powiedziała i odeszła od nas. Spojrzałam jeszcze na nią błagalnie żeby nie odchodziła ale to gówno dało. Zostałam z nim sama. Nie rozmawialiśmy od tego incydentu w windzie. Cholera jest nie zręcznie, bardzo niezręcznie.
- Liv.. - zaczął Mulat ale mu przerwałam.
- Nic nie mów i nie mów na mnie Liv. - spojrzałam w jego czekoladowe oczy i miałam ochotę się do niego przytulić. Nie. Olivia. Stop. Nie chcesz, to idiota który cie wykorzystuje.
- Ale Liv - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Głuchy jesteś? - westchnęłam i odeszłam od niego. W sumie nie wiem gdzie szłam, chyba w znaleźć przyjaciółkę, która jakoś tak zniknęła mi z widoku. Wydawało mi się. że nie odeszła daleko. Jak widać myliłam się. W końcu ją znalazłam. Siedziała na skórzanych kanapach i z kimś rozmawiała. Wiem kto to, to ten ksiądz! Jednak coś pamiętam z poprzedniej nocy...
- I jak Nicole? Rozwód załatwiony?
- Tak - dziewczyna uśmiechnęła się słodko.
- Lou będzie zachwycony - powiedziałam i patrzyłam na jej reakcję. Pokiwała głową twierdząco i zagryzła wargę. Miotała się z uczuciami. Będziemy musiały porozmawiać i to poważnie.

***

- Nareszcie, słodki dom. - powiedziałam siadając na kanapie a walizkę stawiając obok. 
- Było dobrze skarbie? - spytała mama siadając koło mnie.
- Bosko - uśmiechnęłam się szczerze i przytuliłam się do rodzicielki. Brakowało mi takich chwil, kiedy byliśmy normalną, szczęśliwą rodziną. No przynajmniej pół rodziną, bo jakoś zabrakło mi ojca. Pewnie znowu siedzi w pracy. - Gdzie tata? - spytałam patrząc matce w oczy.
- A gdzie może być? - westchnęła i pocałowała mnie w czoło. Zagryzłam wargę i wyjęłam telefon z kieszeni swetra by odpisać na sms którego dostałam, jednak kiedy zobaczyłam od kogo to zawahałam się. W końcu muszę się z nim spotkać i wszystko wyjaśnić.
- Mamo nie obrazisz się jak wyjdę na jakieś 10 minut - spojrzałam na nią słodko.
- Nie skąd, idź. - uśmiechnęła się i puściła mnie z uścisku.
- Na pewno? - wstałam z kanapy i spojrzałam na nią.
- Na pewno, ja pójdę popracować - uśmiechnęła się do mnie i wstała z kanapy - tylko nie wróć za późno, bo ojciec się wścieknie. - puściła mi oczko i poszła do gabinetu. Przepraszam co? Ja chciałam wyjść tylko na 10 minut. Nie rozumiem skąd u niej podejrzenia, że wyjdę na dłużej.
Wzięłam torbę i klucze ze stolika przy wyjściu i otworzyłam drzwi.
- Miałeś czekać na dole - mruknęłam kiedy zobaczyłam chłopaka.
- Chris mnie wpuścił - westchnął Mulat. - pamiętasz, mieszkam też tu.
- Powinnam załatwić sobie ochroniarza. - westchnęłam i spojrzałam na windę. - A może pójdziemy schodami? - spojrzałam na Mulata łaskawie.
- O nie, nie będę szedł schodami 53 piętra w dół - pokiwał głową przecząco i i wcisnął guzik od windy.
- Zawsze mogę cię zrzucić z okna - skitowałam - kuszące prawda? 
- Dla ciebie tak - zaśmiał się i wsiadł do windy. - no chodź, nie skrzywdzę cie. 
- Tego się nie boję - wzruszyłam ramionami i weszłam do windy. - Ale stań po drugiej stronie, proszę. - uśmiechnęłam się do niego słodko. Ten tylko zaczął się śmiać i przysunął się do mnie. - Ty to na prawdę jesteś idiotą. Nie rozróżniasz stron. - odsunęłam się od niego.
- Odróżniam ale uwielbiam cie denerwować - on przysunął się do mnie jeszcze bliżej - tak śmiesznie marszczysz wtedy czoło. - uśmiechnął się słodko a mi zmiękły kolana. 
- Robisz to specjalnie - odepchnęłam go delikatnie od siebie. - wiesz, że mam do ciebie słabość.
- Na prawdę? Nie wiedziałem - brunet zagryzł wargę i nachylił się nade mną. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy i zaczęłam się modlić, by Pani Hudson nie weszła do windy tak jak ostatnio. Przez chwilę miotałam się czy pocałować go czy nie jednak to on to zrobił. Zayn Cholerny Sukinsyn Malik pocałował mnie w tej Pieprzonej Windzie. Odwzajemniłam jego pocałunek a on napierał na mnie coraz bardziej.
- Zayn.. - powiedziałam między pocałunkami - Zayn to chyba nie jest najlepszy pomysł. - powiedziała co wiedziała.Tak to można nazwać, bo dalej się całowaliśmy.
- Bardzo zły pomysł - zaśmiał się Zayn i oparł swoje czoło o moje i spojrzał mi w oczy - Liv czy ty właśnie się ze mną całowałaś? - Bum! Dowalił mi jak tylko umiał.
- Caritas się ze mnie robi - odgryzłam się i kiedy tylko zobaczyłam iskierki w jego oczach wiedziałam, że go to bawi. Bum! Chyba już nie umiem mu dogryźć.
- Robisz się dobra? Nie uwierzę w to. - skitował Malik a drzwi od windy się otworzyły. Szybko poprawiłam włosy i wyszłam spomiędzy Zayn'a a ściany windy.
- Chris on ma zakaz wchodzenia na moje piętro - spojrzałam morderczym wzrokiem na bruneta.
- Jesteś pewna? Po tym co było w windzie - chłopak nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Stanęłam jak wryta. Cholera w windach są kamery. Zaczęłam się śmiać. Tak, po prostu śmiać.
- A teraz zwariowała - powiedział Zayn stając koło biurka Chris'a.
- Tylko tak trochę. - westchnął brunet. - Olivia dobrze się czujesz?
- Tak tylko... nic - powiedziałam przez śmiech i wzięłam Zayn'a za rękę - chodź idioto. - uśmiechnęłam się i pożegnałam z Chrisem.
- Cześć wam - chłopak nam pomachał i przywitał się z Troy'em, swoim kolegą z pracy.
- Ty serio zwariowałaś - stwierdził Mulat zatrzymując się na ulicy - ćpałaś?
- Nie, nie mogę już mieć dobrego humoru? 
- Chyba nie - zaśmiał się i mnie pocałował. Cholera. To się źle skończy.

-----------------------------------------------------------------------
Cześć!
Wznawiam pisanie po długiej przerwie. Wiem przepraszam to dziwne i straszne ale wznawiam. Poczułam znów wenę do niego i już :)
Pozdrawiam Liv xx

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 11

       - Olivia! Olivia! Obudź się!- krzyczałam do blondynki, która nie wiem jakim cudem upadła na kanapę. Zaraz nie wytrzymam i obleje ją wodą. Już zamierzałam wstać i pójść do łazienki po kubeł zimnej wody, kiedy ktoś podniósł mnie, jakby za mnie.
- Teraz rozumiem, że żartowałaś. Na pewno mnie kochasz.- no tak, mój kochany mężulek postanowił wstać z łóżka. I co? Oczywiście nie założył bokserek.
- Puść mnie!- wręcz warknęłam na bruneta, jednak ten nadal nie chciał mnie puścić. Kurwa, jak na syna niby księdza oraz skurwysyna jest dość silny co po nim tak bardzo nie widać.
- Kochanie, nie ruszaj się bo aż mi staję. - na te słowa nie wytrzymałam i wbiłam chłopakowi łokieć między żebra a ten mnie puścił aż zginając się w pół.
- Pamiętaj, jak mówię puść to znaczy puść! - wręcz krzyknęłam do chłopaka, po czym ruszyłam do łazienki po kubeł zimnej wody by obudzić moją przyjaciółkę. To aż dziwne że osoba, która wydawała się być oziębłą suką, stała się moją przyjaciółką. Możliwe jednak, że to było nam pisane. Wtedy, w Londynie, wiedziałam że to nie będzie koniec, że kiedyś ją jeszcze spotkam. Wiem to dziwnie brzmi, jednak tak było.
       Wylałam na moją przyjaciółkę cały kubeł zimnej wody a ona usiadła jak oparzona po czym zaczęła kasłać.
- No już, spokojnie. - zaczęłam klepać ją po plecach a ta mnie wywaliła. - Au, za co to?- spytałam oburzona, leżąc obok niej na plecach. Moja koszulka na plecach już kompletnie przesiąkła na plecach, co było w sumie moją winą. Bardzo chciałam wstać ale nie potrafiłam, nie wiem czemu, po prostu podłoga była tak wygodna. Po chwili zaczęłam się śmiać a po chwili przyłączyła się do mnie Olivia i po kilku minutach nie mogłyśmy się opanować, złapać oddechu oraz przestać płakać. Uwielbiam takie stany kiedy niczym nie muszę się przejmować i żyć chwilą z ludźmi, których kocham. Czasem jednak mnie zastanawia, co bym zrobiła gdyby ich nie było.
        Kiedy w końcu się uspokoiłyśmy, oby dwie wstałyśmy z podłogi i poszłyśmy się przebrać. Spojrzałam na zegarek. Dziwne, nie wiedziałam że to wszystko zajęło nam 2 godziny. Czyli do przyjazdu Zayn'a została mniej niż godzina. Zaczynam się zastanawiać jak ja tracę tyle czasu.

***
Siedziałyśmy przed telewizorem razem z moim mężem. Jak to dziwnie brzmi, prawda? Olivia skała z programu na program, robiąc mi przed oczami mieszankę wybuchową.
- Dość tego, nie wytrzymam w tym pokoju ani sekundy dłużej! Olivia wychodzimy - jak to ja zaczęłam się rządzić. Lubie to robić, po prostu czuję się wtedy jak królowa, której podwładni muszą robić wszystko co ona chce.
- Dobra geniuszu, ale gdzie? Nigdzie się stąd nie ruszam.- odpowiedziała blondynka nadal przełączając programy w telewizorze.
- Nie to nie, czyli wolisz spotkać się z moim bratem bez wkurzenia go? Jak chcesz.- po moich słowach, Olivia zerwała się z kanapy a pilot rzuciła w stronę Tony'ego trafiając go centralnie w głowę. Wybuchłam nie kontrolowanym śmiechem a on wkurzył się na Olivie goniąc ją po całym pokoju, przez co jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać.
        Blondynka uciekała jak przed czymś groźnym, czego w tym pokoju nie było. W końcu wybiegła przez drzwi, zatrzaskując je za sobą, przez co chłopak wylądował na ziemi zwijając się z bólu. Przeszłam nad nim i powiedziałam
- Jeżeli przyjdzie mój brat, to powiedz mu że wyszłyśmy. - zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam się w poszukiwaniu przyjaciółki, która najwyraźniej uciekła myśląc, iż Tony nadal ją goni. Najwyraźniej nie zdała sobie sprawy z tego, że w sumie przywaliła mu drzwiami. Będzie z siebie dumna gdy się dowie, czyli prawdopodobnie jej tego nie powiem. Nie lubię kiedy się wywyższa, czyli nie lubię tego praktycznie cały czas. Co chwilę słyszę "Ja to umiem lepiej" "Ty nie wiesz jak" lub "Daj mi to zrobić sieroto" Kocham ją ale czasami mam ochotę zrzucić ją z mostu lub z jakiegoś wieżowca, których jest mnóstwo w Nowym Jorku.
        W końcu ją znalazłam po dość długich poszukiwaniach. Siedziała oparta o ścianę i łapała oddech pod jedną z wind na korytarzu hotelowym.
- Ile ty od niego uciekałaś?
- Będzie... z... 5... minut- ledwo co powiedziała, gdyż cały czas nie mogła złapać równego oddechu. Złapałam ją za ramiona i przeciągnęłam do wcześniej zawołanej windy. Wcisnęłam guzik parteru i po chwili winda ruszyła w dół. Na całe szczęście dziewczyna złapała w końcu równy oddech i mogłyśmy normalnie porozmawiać.
- Wiesz, że on tu nie długo będzie? - spytałam nie pewna reakcji przyjaciółki. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego zemdlała wcześniej na wieść o tym, że mój brat ma tu przyjechać. Tak wiem co zdarzyło się między nimi. Opowiedziała mi z dokładnością wczoraj, gdy myślała że jestem pijana. To było takie słodkie kiedy sepleniła  trochę pod wpływem alkoholu.
- Wiem i nie tylko on. - odpowiedziała, jednak drugiej części zdania nie dosłyszałam, że względu iż powiedziała to pół szeptem.
- Co takiego? - spytałam dziewczynę jednak ta pokręciła przecząco głową i powiedziała
- Nic. - ponieważ nie chciałam drążyć tematu nie pytałam dalej.
       Po jakiś 3 minutach nareszcie winda stanęła na parterze. Oby dwie, bez uzgodnienia tego wcześniej, ruszyłyśmy do barku po jakąś wodę oraz proszki - jeżeli coś takiego mają.
- Dzień dobry, czy mogłybyśmy dostać aspiryny oraz dwie butelki wody na pokój 548?- Olivia przemiło spytała się kelnerki stojącej za barem, przerywając jej zmywanie blatu.
- Tak, już się robi.- miło odpowiedziała uśmiechając się do nas i znikając gdzieś za drzwiami.
- Ledwo wstałyście i już jesteście przy barze? - usłyszałyśmy znajomy nam oby głos.
---------------------------------------------------------------
BARDZO ALE TO BARDZO PRZEPRASZAM ZA BRAK ROZDZIAŁÓW!
Wybaczcie mi ale wakacje są i wyjechałam na obóz przez co nie miałam jak dodać rozdziału. Wybaczcie i Enjoy! Czekam na szczere opinie i sama przyznaję, że zaniedbałam ten jak i inne blogi co postaram się nadrobić :) Pozdrawiam xx 

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 10

*Perspektywa Nicole*
- Nicole wstawaj, musimy porozmawiać. - usłyszałam jak Olivia budzi mnie. Moja głowa bolała i to nie miłosiernie. Odwróciłam się na drugi bok i trafiłam na kogoś ciało.
- Jak ty się tak szybko poruszasz?- spytałam ziewając.
- To nie ja, to twój mąż.- powiedziała do mnie a ja od razu usiadłam na łóżku. Obok mnie leżał - nago - jakiś przystojny, dobrze umięśniony mężczyzna z tatuażami na ciele.
- Cholera, znowu?- nie chcący powiedziałam to na głos. Blondynka zdziwiła się na moje słowa.
- Jak to znowu?- usiadła na łóżku koło mnie a ja przykryłam się bardziej kołdrą, gdyż ja również byłam nago. Szkoda że nic nie pamiętam.
- Bo już to się zdarzyło w Vegas nie raz. Niech zgadnę, ślubu udzielał nam stary, łysy ksiądz o imieniu Boby Ducotti?
- Tak. Pamiętasz to?
- Nie, ale ten skurwysyn udzielał mi ślubu za każdym razem i za każdym razem obiecywał mi że to się więcej nie powtórzy.- powiedziałam i zaczęłam się rozglądać za jakimś telefonem, którego niestety nie mogłam znaleźć- Zadzwoń do Zayn'a. - poprosiłam dziewczynę, która na imię mojego brata zarumieniła się.
- Wiesz, że się nie lubimy. To nie najlepsze..
- Proszę cię- szybko jej przerwałam, gdyż nie chciałam słuchać tych bzdur.- Wiem co między wami zaszło w windzie. Powiedziałaś mi wczoraj, pamiętasz?
- Myślałam, że nic nie pamiętasz i byłaś wtedy pijana.
- Akurat to pamiętam. Wiesz że Holly cię zabije.- powiedziałam i wyciągnęłam z jej kieszeni telefon. Szybko wpisałam numer brata i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? Zayn? Tak, nie, w Vegas. Tak, przyjedź po nas.- kilka prostych odpowiedzi i skończyłam rozmowę z nim.
- A same nie możemy wrócić?- spytała się mnie blondynka zanim wyszła z pokoju. Pokiwałam jedynie przecząco głową. Zanim wyszła dodała - Musimy porozmawiać.
Ugh, nie wiem o co chodzi ale wiem że to nie będzie łatwa rozmowa.
Poczułam jak mój partner się budzi, więc trzeba zrobić to co zawsze.
- Dzień dobry kochanie.- powiedział przeciągając się. Boże ma nieziemski głos. Cholera i jak tu z takim
zerwać? Pocałowałam go namiętnie a następnie oznajmiłam mu radosnym głosem
- Rozwodzimy się.
- Co? Ale jak to? - spytał zdumiony. No jakby nie wiedział.
- Normalnie, ten sukinsyn... znaczy ksiądz zrobił to kiedy byliśmy pijani. Mam 17 lat, czego się po mnie spodziewasz?
- Ten sukinsyn to mój ojciec.- chłopak zaśmiał się łobuzersko. Kurwa. Tego się nie spodziewałam.
- Bywa. Zalazł mi za skórę. Tym bardziej musimy się rozstać.- powiedziałam i usłyszałam głos mojej przyjaciółki "Śniadanie!" - Ubierz się i choć. - chłopak ponownie się zaśmiał a ja założyłam na siebie koszulkę, która za pewnie należała do niego i ruszyłam w stronę salonu.
- Musimy pogadać.- powiedziała kiedy tylko weszłam do kuchni.
- Musimy porozmawiać.- przedrzeźniam moją ukochaną przyjaciółkę. To ją zawsze wkurza. - Przecież wiem, już to mówiłaś. - powiedziałam i podeszłam do stołu na którym stała szklanka z aspiryną jak sądzę. Olivia piła już jedną szklankę, czyli nie tylko mnie bolała głowa.
- Jak to widziałaś Lou z dziewczyną?- cholera, nie mówcie że się wypaplałam. Pieprzony alkohol.
- Z lamą wiesz? No normalnie, z brunetką. Przytulali się i trzymali za ręce.
- A ty pewnie siedziałaś za krzaczkiem, nie prawda?- och ona mnie za dobrze zna.
- Oj cicho bądź. Powiedziała ta, która o mało co nie pieprzyła się z moim bratem w windzie. Dobrze, że starsza pani weszła do niej.- Olivia aż zachłysnęła się aspiryną, natomiast ja zaczęłam się śmiać. Nie nic takiego się nie zdarzyło. Przysięgam.
- Masz wyobraźnie dziecko. Nic takiego nie mówiłam, ani nie robiłam. - odpowiedziała i sprawdziła telefon, gdyż dostała sms.
- Zayn będzie za 4 godziny.- powiedziała tylko tyle i zemdlała. No proszę, myślałam że tej nic nie ugnie.

------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam!
nauka itp nie mogłam pisać, wgl brak weny. Ale oto dla was rozdział. Mam nadzieje że ciekawy :) Mam dla Was pomysł. Do następnego tygodnia ( 21.06) przysyłajcie swój pomysł na następny rozdział (o ile ktoś się zgłosi) na kate98909@gmail.com a ja wstawię go oraz pod dwoma postami będę dawać link bloga tej osoby Bloga. Powodzenia :) 

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 9

- Ej a może się gdzieś wybierzemy?- Nicole zaczęła temat, gdy leżałyśmy u mnie na tarasie opalając się na brązowo. Mamy wyjątkowo słoneczny dzień i postanowiłyśmy wykorzystać to jak najlepiej i nie poszłyśmy do szkoły.
- Tylko my dwie? - nie uwierzycie ale nadal nie pogodziłam się z Zaynem, ciągle go omijam a on mnie. Chyba obojgu nam to nie przeszkadza i nic z tego sobie nie robimy.
- Tak. - odpowiedziała a mi spadł kamień z serca. W sumie przydały by się jakieś wakacje, z dala od wszystkiego.
- Ale wiesz że jak się dowiedzą to będą chcieli z nami pojechać?
- To im nie mówmy.- odpowiedziała ze świeckim spokojem. Nie wiem jak ona ale uważam, że oni i tak się dowiedzą. Albo w jakiś nie wyjaśniony sposób pojawią się w miejscu gdzie my będziemy.
- Dobra, jak chcesz.- odpowiedziałam obojętnie i ruszyłam się do kuchni by przynieść nam coś do picia. Ona nie wiem czemu ruszyła za mną i dopiero kiedy weszłyśmy do pomieszczenia powiedziała.
- Już zarezerwowałam nam bilety.- upuściłam szklankę którą wyciągnęłam z szafki i spojrzałam się na nią zszokowana.
- Ale jak? Kiedy?
- Wczoraj.- nie wiem co z nią jest. Od kilku dni zachowuje się dość dziwnie i tajemniczo. Nikt nie wie co w nią wstąpiło a Lou od kilku dni nie chodzi do szkoły. Może to ma jakiś związek ze sobą? Tylko oni mogą to wiedzieć.
- No dobra. To polecimy.- odpowiedziałam trochę zrezygnowana ale i ciekawa gdzie lecimy.
- Wylatujemy o 20.- odpowiedziała i wyszła z kuchni. Stałam chwile wpatrzona w miejsce gdzie przed chwilą stała Nicole a następnie wzięłam się na sprzątanie potłuczonego szkła przy czym rozmyślałam jak ja się spakuję w kilka godzin a co gorsza jak namówię rodziców. Przemyślałam to wszystko jeszcze trochę, ponownie wyjęłam szklanki, nalałam nam po lemoniadzie z lodem i zaniosłam mojej przyjaciółce. Siedziała wygodnie na jednym z leżaków, opalając się oraz sms-ując z kimś kto bardzo szybko jej odpisywał. Podałam jej picie i powiedziałam
- Masz. - ona jedynie złapała szklankę i odstawiła ją obok. Była całkowicie pochłonięta komórką. Po chwili patrzenia się w przestrzeń wstała z krzesła, upiła łyk lemoniady i powiedziała.
- Będę o 17, jedziemy twoim.- i tyle ją widziałam. Upiłam łyk chłodnego napoju i poszłam się spakować gdyż wybiła 14 i przydałoby się to przed jej przyjściem i przed rozmową z rodzicami.

***

Ehh wybiła ta godzina. Wrócili do domu cali szczęśliwi, jak zawsze. Nie powiem czasem mnie to wkurza ale zarazem cieszy i zadziwia. Nie wiem jak można być tak wesołym po powrocie z pracy ale mogę to wykorzystać. Szybko poszłam do kuchni i nałam im po lampce wina. To ich zawsze rozluźniało, no przynajmniej odkąd ich znam. Podałam im kieliszki a oni mile uśmiechnęli się do mnie i przyjęli je z miłą chęcią. Oczywiście matka spytała się mnie
- Czego chcesz?- po czym tata się zaśmiał się pod nosem. Oni są koszmarni a zarazem uroczy.
- No bo... Nicole od kilku dni zachowuje się dziwnie i dziś się mnie spytała czy nie chciałabym się gdzieś urwać, no wiecie takie mini wakacje no i się zgodziłam ale jak się potem dopiero okazało wczoraj wszystko zarezerwowała i dziś o 20 mamy lot no i czy mogę jechać? proszę będę grzeczna i nie odbierzecie mnie z aresztu, obiecuję.- powiedziałam na jednym wydechu cały czas patrząc na ich i na ich reakcję. Jak na razie, prawdopodobnie przetwarzają i starają się zrozumieć co właśnie powiedziałam. Po jakiś 5 minutach ciszy spojrzeli na siebie a następnie zgodnie odpowiedzieli.
- Możesz jechać.-
- No proszę ale ja... Czekaj co?- chyba się przesłyszałam.
- No możesz jechać. Jeżeli byśmy cię nie puścili mielibyśmy źle, gdyż ślęczałabyś nam nad głowami. A że byłaś grzeczna i w nic się nie wpakowałaś możesz jechać. - wręcz rzuciłam się na tatę i mocno go przytuliłam.
- Dzięki dzięki dzięki.- wręcz krzyczałam do obojga.
- A gdzie się podziała 17-letnia nastolatka?- zaśmiała się kobieta i również mnie przytuliła. Szybko wróciłam do pokoju i przebrałam się do lotu. Dopakowałam się jeszcze np. ładowarki, ipoda i telefon. Spojrzałam na zegarek. 15. Mam jeszcze dwie godziny do przyjścia Nicole. Może się przejdę czy coś? Kiedy zeszłam na dół jak na zawołanie ktoś zapukał do drzwi.
- Ja otworze mamo!- ryknęłam na cały parter i podeszłam do drzwi. Kiedy je otworzyłam stanęłam jak wryta. W drzwiach stał ktoś kogo bym się tu nie spodziewała.
- Możemy się przejść?- spytał.
- Czytasz mi w myślach?- odpowiedziałam i krzyknęłam w stronę rodziców. - Wychodzę! - zamknęłam za sobą drzwi i skierowaliśmy się w stronę głównej windy.
- Czego chcesz?- odezwałam sie dopiero w windzie. Nie wiem może bałam się iż ktoś nas usłyszy nie wiem. On natomiast zatrzymał windę, odwrócił się w moją stronę i powiedział.
- Olivia, ja cię kocham.

-----------------------------------------------------------------------------
TADAM!
Mamy rozdział, przepraszam że tak długo nie było ale nie było mnie, słowa nie chciały złożyć się w zdanie itp. Zakończenie dramatyczne :D lubię takie xd No więc mam nadzieję iż się podobało i zostawicie opinię. Przypominam iż możecie zadawać pytania bohaterom :) Pozdrawiam xoxo

środa, 8 maja 2013

Rozdział 8

*Perspektywa Olivii*
-
 Ja na prawdę nie rozumiem czemu tak jest.- od jakiejś godziny siedzimy na lekcji a Nicole ciągle roztrząsa sytuację sprzed kilku dni. Kiedy do mnie przyszła gadała tylko o tym i nie dało jej się przeszkodzić. Przez chwilę myślałam że zepchnę ją z balkonu jednak się powstrzymałam. W końcu zadzwonił oczekiwany przez wszystkich dzwonek i bez słuchania nauczyciela krzyczącego na nas - "Zostańcie, jeszcze nie zadałam pracy domowej" - wszyscy wyszli z klasy i skierowali się na stołówkę, gdyż właśnie zaczęła się przerwa obiadowa.  Mój brzuch aż skręcał się z braku jedzenia. Rano nie zdążyłam zjeść śniadania, ponieważ wpadła do mnie Nicole razem z Louis'em, Liam'em, Niall'em oraz Harry'm i kazała mi się zbierać do szkoły mimo tego że na zajęcia było jeszcze około 40 minut a do szkoły z naszego apartamentowca jest około 5 minut piechotą no może 10. Wręcz odciągnięto mnie od miski z mlekiem i kazano iść się ubrać. A no tak, chyba zapomniałam wspomnieć że chciałam zjeść w samej koszulce męskiej, którą zgarnęłam Zaynowi po tamtej nocy. Harry nie mógł odciągnąć wzroku i gdy wchodziłam po schodach - stał pod nimi. Trochę mnie zmartwiło że gdy wyjdę  na dwór będzie tam na nas czekać Zayn, jednak nic takiego się nie zdarzyło za co dziękuję Nicole i bogu, ale bardziej Nicole. Znając tego na górze już bym wpadła na Zayna co najmniej 7 razy, bo przecież ze wszystkimi trzeba się godzić. Zamiast pójść prosto do szkoły, ci przeciągnęli mnie w koło Central Parku i gadali o jakiś pierdołach, które mnie nie interesowały. Kilka razy przez myśl przeszła mi ucieczka do sklepu po coś do jedzenia, jednak przypomniałam sobie że wszystko jest zamknięte. Nawet codzienni bywalcy - sprzedawcy hod-dogów - nie byli obecni o tej godzinie. Mimo że miejsce to wyglądało przepięknie o tej godzinie, mój brzuch zaczął powoli dawać o sobie znak. Ludzie biegali z psami lub bez, siedzieli na ławkach i pili kawę ciesząc się wolną chwilą przed pracą a ja? Ja zostałam wyciągnięta z domu bez śniadania, bez
kawy i bez jakiejkolwiek satysfakcji życiowej. Przez chwilę miałam ochotę podbiec do małej dziewczynki, wyrwać jej lizaka i uciekać jak najdalej. Spojrzałam na nasz apartamentowiec i przez chwilę miałam ochotę zawrócić do niego jednak w środku czułam strach, iż spotkam Zayn'a i będzie nie zręcznie.
Ale wracając do teraz, mimo tego że nadal mam to głupie uczucie strachu, prawie dwa razy wpadłam na niego jednak udało mi się go wyminąć.
Rozejrzałam się po stołówce. Wszystkie stoliki zostały już zajęte tylko nasz, elity jest pusty. Ludzie wiedzą gdzie nie siadać by nie podpaść i coś znaczyć w tej szkole. Zauważyłam Niall'a wraz z Harrym więc podeszłyśmy do nich. Niall akurat brał dzisiejsze danie główne - hot-dogi - i co chwilę mówił do kucharki
- Jeszcze, jeszcze, no jeszcze.- wszyscy się śmiali a kobieta z przerażeniem patrzyła na znikające z talerza bułki. W końcu odetchnęła z ulgą, gdy Horan przestał prosić o więcej i poszedł zapłacić. Następny w kolejce był Harry, który wziął jedynie dwie bułki wraz z parówkami i budyń w kubeczku. Przyszła kolej na mnie i powiem szczerze, wzięłam o dwa czy trzy mniej od Horan'a a on ich wziął dość sporo.
Kiedy usiedliśmy do stolika ciągle miałam to głupie uczucie że zaraz przyjdzie Malik i się zacznie.
Rozejrzałam się po stołówce patrząc czy nie nadchodzi i zobaczyłam jak tapeciary miziają się do niego a w nich była Holly. Co ona tam robi? Puknęłam Nicole w ramię przez co prawię się nie zakrztusiła jednak odwróciła się w moją stronę a ja dyskretnie pokazałam jej o co mi chodzi. Dziewczyna o mało znów się nie zakrztusiła. Wstała od stołu, podeszła do miejsca gdzie przebywał Malik i odciągnęła go z tam tąd. Do stolika przyszła akurat Danielle wraz z Liamem, którzy żywo dyskutowali i śmiali się z czegoś, czego nam dane wiedzieć nie zostało.
Nicole wraz z Malikem zniknęli na całą przerwę, więc mogłam spokojnie zjeść co swoje. Cały czas czułam na sobie czyjś wzrok i śmiało mogę powiedzieć, że była to Holly. Kiedy tylko skończyłam posiłek szybko wyszłam z pomieszczenia a za mną podążył Harry. Nie rozumiem czemu to zrobił ale nie sprzeciwiałam się, jakoś mi teraz nie przeszkadzał.
- Ej o co chodzi? Zjadłaś masę jedzenia, masz zmienne nastroje. Może jesteś w ciąży.- Harry mnie zatrzymał i ostanie słowa wypowiedział z rozbawieniem. Spojrzałam na niego jak na kretyna i odpowiedziałam
- Nie Harry, w żadnym razie. Przecież się jeszcze z tobą nie pieprzyłam.- odpowiedziałam sarkastycznie i uścisnęłam go mocno. On w sumie umie mnie pocieszyć nawet najgłupszym sposobem.
- To może chodźmy na szybki?- powiedział i już miał mnie wziąć  na ręce  kiedy usłyszałam znajomy mi głos.
- To jej specjalność. - usłyszałam niski, męski głos zbyt dobrze mi znany.
- A ty co tu robisz?- zwróciłam się... szczęśliwa do niego. Tęskniłam za nim, ciągle myślałam o nim od dnia kiedy spotkaliśmy się w barze. Jego uśmiech był zniewalający.
- A tak odwiedzam starą przyjaciółkę
- A tak na serio?- zaśmiałam się.
- No masz rację kłamałem. Jestem tu ponieważ dostałem tu pracę.- moje oczy się rozszerzyły. Chłopak był starszy ode mnie o jakieś 3 lata ale żeby już dostać pracę? Razem z Harrym nie mogliśmy uwierzyć w to co mówi nam brunet. Ash - gdyż tak miał na imię mój znajomy - zaczął się z nas śmiać. - Oj dajcie spokój, to normalne że dorosły człowiek zaczyna pracować.
- Rozumiem. Ale żeby u mnie w szkole?- spytałam zaskoczona.
- No nie wiedziałem że tu chodzisz. Jakaś taka zainteresowana bogatymi szkołami to nigdy nie byłaś.- no ma trochę racji. Nigdy nie przepadałam za snobami, bo wiedziałam że będą jak moi rodzice i w końcu mnie zostawią.
- Fakt.- usłyszałam jak Harry kaszle i zrozumiałam o co mu chodzi.- Ash to jest Harry, Harry to jest Ash. - powiedziałam patrząc jak ściskają swoje dłonie. Następnie Harry spytał się go czym będzie się zajmować?
- Będę nauczycielem literatury angielskiej.- odpowiedział a ja przypomniałam sobie, że on zawsze pasjonował się książkami. Zawsze o każdej porze dnia można było zobaczyć go z dwoma czy trzema książkami przy sobie.
- No tak, zawsze się tym pasjonowałeś. - dopowiedziałam i przysunęłam się bliżej niego. Nasze ciała stykały się z teraz z sobą i czuć było jak jego umięśniony tors unosił się w górę i w dół. Pocałowałam go delikatnie w usta i odeszłam mówiąc do niego
- Brakowało mi tego.- chłopak był zaskoczony tak samo jak Harry.

--------------------------------------------------------------------
Hejo!
O to nowy rozdział i całkiem mi się podoba :) Jest inny xd No ale mam nadzieję że się wam spodoba oraz skomentujecie i wyrazicie swoje opinie. Przypominam również że możecie zadawać pytania bohaterom :)
Pozdrawiam